☽ Zadumam ☾: Jest coś nie tak

niedziela, 27 września 2015

Jest coś nie tak

Cześć! Ale się stęskniłam za pisaniem postów. Wiem, znów długo mnie nie było, uprzedzałam, że przerwy będą góra tygodniowe, a tu ponad dwa znów wypadły. Jednak teraz mam całkowicie proste i jasne wyjaśnienie; byłam przeziębiona. Pewnie gdyby był to tylko jakiś mały katarek i lekkie bóle głowy, to z łatwością zrobiłabym szybciej nowy wpis, wizja siedzenia pod ciepłą kołderką i wylewania swoich głupich myśli na bloga jest całkiem przyjemna, ale niestety ja tym razem byłam mocno załatwiona i nie miałam na nic innego ochoty, jak tylko na spanie i czekanie na kolejne dawki leków. No dobra, koniec wstępu, przechodzimy do tematu!
A więc... jest coś nie tak (ha, udało mi się zgrabnie wpleść tytuł). Jeszcze przy chyba ostatnim poście pisałam, że czuję się naprawdę dobrze, że jest fajnie w szkole itd., mam energię, jednak po pewnym czasie poczułam, że zaczynam się wypalać. Nie chodzi o naukę, mówię tu o mnie samej. O tym, że przez samą siebie, przez to co ze sobą robię, czuję się coraz gorzej. A co robię? No właśnie NIC. Jeśli mam, kolokwialnie, walić prosto z mostu, to chodzi o to, że przestałam ćwiczyć. Mówię tu o aktywności fizycznej. Chyba nigdy nie pisałam o tym, przynajmniej na tym blogu, że już od prawie roku staram się ćwiczyć, doszło też zdrowsze i bardziej regularne odżywianie. Oczywiście wszystko to wprowadzałam stopniowo. Teraz jestem już na etapie, gdy całkiem przyzwyczaiłam się do jedzenia 3-4 razy dziennie, co 3-4 godziny, nie jest to idealne, ale na pewno lepsze niż obżeranie się dwa razy w dzień. Więc, to pozostało, ale tak jak napisałam, gorzej ze sportem. Może po kolei...


Całkiem na początku tego mojego odchudzania, walki o to by czuć się lepiej, robiłam praktycznie same nożyce oraz brzuszki. Po jakimś czasie potrafiłam nawet godzinę tak ćwiczyć. Wiem, że nie są to ćwiczenia dobre na spalanie tłuszczu i nie jedna osoba powiedziałaby, że to było jedynie marnowanie czasu, ale jednak mi się udało i schudłam na tym. Zajęło to pewnie więcej czasu i wysiłku, niż jakbym miała zamiast tego np. biegać, no ale efekty najważniejsze. No i czułam się świetnie. Po kilku miesiącach zaczęłam więcej czytać o zdrowym trybie życia, przez to też rozpoczęłam robienie przysiadów, ćwiczenia na biceps (zawsze miałam kłopot z dużymi ramionami, teraz jest już nawet ok), rozpoczęłam także picie zdrowych herbat, tj. zielonej i czerwonej, wpływają one m.in. dobrze na metabolizm. Pierwszego miesiąca lata trochę nie wykorzystałam co do ćwiczeń, jednak już od początku sierpnia biegałam oraz chodziłam na basen. No i nadal czułam się wspaniale, coś ze sobą robiłam. To wiadome, że ćwiczenia fizyczne nie tylko poprawiają wygląd ciała, ale i stan psychiczny, moja pewność siebie była na naprawdę wysokim poziomie. A teraz... 
Mam huśtawki nastroju, nie czuję się ze sobą tak dobrze jak przedtem. Teraz jest tak zwyczajnie, tak bezsensu, bez celu. Nie powiem, że jestem jakoś szczególnie pulchną osobą, ale mam za dużo tego i tamtego, sporo brakuje mi do sylwetki z której byłabym w pełni zadowolona, jednak nie chodzi tylko o to. O wszystko. Tak do rzeczy, to pewnie zapytacie; to czemu nie ćwiczysz??? Odpowiem w ten sposób; robię przysiady, ćwiczę ramiona, od czasu do czasu porobię brzuszki, ale to nie to samo, co wakacyjne ćwiczenia. Teraz jedynymi efektami jest trochę lepsza pupa i szczuplejsze ramiona, ale to nadal mnie nie zadowala w pełni. Potrzebuję pocenia się, palenia tłuszczu, produkcji endorfin, super wysiłku, mocnego cardio itd. itp. A niestety i basen i biegi odpadają. To pierwsze dlatego, że jedynie podczas okresu wakacji bilety na pływalnie są w przystępnych cenach, a poza nim to straszna drożyzna. Biegi nie, ponieważ ja po prostu nie potrafię ich uprawiać, gdy jest zimno. Może ktoś powie, że to głupie, ale znając mnie i moją odporność na chłód, po kilku dniach znów byłabym przygwożdżona do łóżka, z zapchanym nosem. Nie czułabym się też komfortowo podczas samego biegu, będąc zakrytą od stóp do głów. Wiem, pewnie to wymówka, ale nie chcę by coś co ma mi dawać satysfakcję i radość, stało się czymś całkiem odwrotnym. Jeśli mam być szczera, to marzy mi się chodzenie na siłownie albo jakieś zajęcia fitness, lub coś podobnego, ale w tym przypadku znów odzywają się moje ograniczenia pieniężne. No i jestem w kropce. Myślałam nad wykonywaniem specjalnych treningów, które można za darmo wyszukać nawet na YT, typu Chodakowska albo Mel B. Niby pomysł fajny, chociaż nie mam dobrych warunków na coś takiego w pokoju. Jest on bardzo ciasny i ledwo można swobodnie się po nim poruszać, tak jak po całej reszcie domu. 
Mam nadzieję, że nie uważacie moich słów za głupie wymówki. Chciałam tylko pokazać, że mam sporo chęci i pomysłów, ale marne warunki na ich spełnianie. Może Wy mi coś doradzicie? Jestem bardzo otwarta i z radością przyjmę każdą poradę, czy pomoc. 
Trzymajcie się i do kolejnego posta.♥

15 komentarzy:

  1. O, ja też przez całe swoje życie nie byłem zadowolony ze swojego ciała i podobnie jak Ty postanowiłem coś z tym zrobić. Ty postawiłaś na ćwiczenia, ja na odchudzanie. Ja jestem leniwy i myślałem, że samo odchudzanie wystarczy, a jednak dotarło do mnie, że bez ćwiczeń się nie obejdzie, bo chociaż ważę mniej, to rzeźby nie ma... Ale odkładam to, jak mogę! W każdym razie odczuwasz dyskomfort, bo nie możesz ćwiczyć. To dobrze, to oznacza, że masz potrzebę ćwiczenia, wuefiści zapewne byliby dumni... Ja na Twoim miejscu starałbym się zrealizować tę potrzebę - ćwicz, chociażby te treningi z Chodakowską, jak nie masz miejsca w pokoju, to przenieś się gdzie indziej. Albo przejrzyj te filmiki i ułóż własny program treningowy, który nie zajmuje tyle miejsca, że zmieścisz się u siebie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za radę, jest inspirująca. Myślę, że właśnie postawie na ćwiczenia w domu, jakoś się uda. :D

      Usuń
  2. Ja też w wakacje ćwiczylam, rozciągałam się itd. Niestety ostatnio nie mam na to czas, dlatego przestałam :/ i moje samopoczucie też spadło :/ a jak dla mnie bieganie w tak chłodne dni byłoby głupotą, bo moja odporność leży :/ mam nadzieje, ze uda się nam popracować nad sobą przez ten rok szkolny ;)

    Sometimes my-klik!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, o ja nigdy nie choruję :( a jak już to lekko. Tak się załatwić dziewczyno to naprawdę.
    Oho to trzeba znów ćwiczyć ja też ostatnio rozleniwiłam i 2 tyg nie ćwiczyłam od przedwczoraj znów ćwiczę. :)
    Pozdrawiam ciepło ♥
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Stęskniłam się, wiesz?
    Gratuluję utraty wagi i powodzenia w dalszym ,,spalaniu''. Nie wiem, co mogłabym Ci doradzić. U mnie nigdy nie było problemów zarówno z ćwiczeniami, jak i zdrową dietą, bo obie te rzeczy lubię i stosowałabym się do nich, nawet gdyby nic nie dawały. W internecie jest wiele różnych poradników, sprawdzonych sposobów, więc może znajdziesz coś ciekawego.
    Pozdrawiam.
    cordragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja rzadko kiedy choruję. Ale cieszę się, że znowu jesteś.
    Pozdrawiam.
    Między Stronami

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bardzo często miewałam spadek motywacji: przez tydzień ćwiczyłam regularnie po to, by przez miesiąc nic nie robić. I to nie raz. Myślę, że to było spowodowane tym, że wykonywałam ćwiczenia, których niespecjalnie lubiłam. Z odżywianiem się było podobne: przez jakiś czas trzymałam się ,,diety'' i szybko i na długo ją porzuciłam, bo ciągle odmawiałam sobie przyjemności. Całe szczęście udało mi się wyjść z tego błędnego koła. Wykonuję aktywność taką, jaką lubię (rozciąganie, taniec i jazda na rowerze), ale tak, by czerpać z niej radość, a nie, by odklepać i mieć to jak najszybciej za sobą. Co do jedzenia, to wybieram sobie jakiś dzień (głównie piątek), kiedy pozwalam sobie na więcej, bo ja uwielbiam słodycze! I to działa :)
    Tak więc głowa do góry! Nie przejmuj się, gdy coś się nie uda. Jesteśmy tylko ludźmi.
    Powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wolę długie, wyczerpujące spacery po lesie z psami niż ćwiczenia :)

    world-chinese-rat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny post, nie cierpię ćwiczyć, ale wiem, że to jest mi potrzebne xd Czekam na następne posty ;>
    Pozdrawiam x
    http://ksiazkosfera-wiktorii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam coś takiego zimą. Przez całą zimę mam doła. Nie cierpię zimy ;-;
    Mam nadzieję, że z tego wyjdziesz i ten... Moja rada- obejrzyj z 3 razy ulubiony film. Mi to pomaga xD
    http://ci-nnamon-girl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Polecam zamontowanie drążka na drzwiach, zajmuje mało miejsca a poćwiczyć można i to z niezłym wyciskiem :D Są też te różne ćwiczenia ze stołkiem, nie pamiętam jak to się fachowo nazywa ale do tego wiele miejsca też nie potrzeba :D Mi osobiście wystarczają praktycznie same spacery szybkim krokiem, nawet jak jest chłodno, co do biegania to mam tak samo jak ty obtulona ubraniami od stóp do głów nie czułabym się dobrze podczas biegu ;)
    Ogólnie na doła polecam wkręcenie się w jakieś konkretne zajęcie, ja teraz postanowiłam nadrobić trochę zaległości filmowe, wyszukałam sobie kilku aktorów których lubię oraz reżyserów i już mam całą listę filmów do zobaczenia :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Super post :D Życzę Ci powodzenia w dążeniu do swojego celu ;p

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za wszystkie wnoszące coś komentarze.☺