☽ Zadumam ☾: grudnia 2015

wtorek, 15 grudnia 2015

Post z dupy #2 praktyk chirurgii, świąteczny wypad, Billy i Mandy

Dawno nie pisałam posta z tej chwalebnej serii, więc czemu ponownie nie zaszaleć? Poskładanie kilku luźniejszych zdarzeń i myśli w jedną całość, też może być ciekawe.
Zacznę od powiadomienia Was w końcu, że leci już drugi tydzień moich praktyk. W II klasie odbyłam dwutygodniowe praktyki z straży pożarnej, a teraz, czyli po roku, w szpitalu. Tak jak wskazuje mój, mam nadzieję, przyszły zawód (czyli nie chirurg, tytuł jest dla picu), nie uczestniczę w żadnych operacjach lub innych dziwnych rzeczach. Siedzę sobie po prostu z innymi informatykami. Może i brzmi to poważnie, ale tak na prawdę niczego nie robię, podobnie jak 50% osób z mojej klasy na własnych praktykach. Niestety tak jest, oczekuje się nie wiadomo czego, zdobycia nowych umiejętności i wiedzy (bo chyba po to są praktyki), a niestety na miejscu czeka nas jedynie siedzenie cicho na krzesełku i ewentualne wykonywanie najżmudniejszych prac, za które nie mają ochoty zabrać się pracownicy danego obiektu. No więc mówiąc w skrócie, czynności, które wykonuję, to czytanie książki, surfowanie po Internecie, co najwyżej 6-godzinne wklepywanie do bazy danych specyfikacji sprzętów komputerowych z całego szpitala. Ale aby nie było, że marudzę... nie jest tak źle, bo przynajmniej bardzo szybko kończę. Przez ostatnie dwa dni moja pani opiekunka wypuszczała mnie ok. 12. Dziś prócz czytania książki, miałam jedno niby-zadanie, mianowicie pani dała mi stosik różnych dokumentów, które "miałam sobie przejrzeć" (czyli miały leżeć koło mnie). Pospisywałam sobie kilka ich tytułów, by potem wpisać je do dzienniczka praktyk, jako streszczenie tego co robiłam i czego się dowiedziałam. I tak jak to moja opiekunka powiedziała; "możesz sobie rozłożyć to nawet na trzy dni, aby było więcej wpisane". :P

Mogę się jedynie pochwalić dość informatycznie wyglądającym otoczeniem, czego w straży pożarnej nie uraczyłam (był tam za duży porządek).

To teraz poruszę coś w świątecznych klimatach, czyli temat bardzo na topie. Mi i mojej dobrej koleżance już od dłuższego czasu (wręcz od kilku lat) chodziło po głowie, by sprawić sobie miły, klimatyczny wypad do cukierni, gdy na dworze prószyć będzie urokliwy, biały śnieżek. No ale niestety, gdy akurat zebrało nam się na coś takiego, pogoda zamiast zimowa, była angielska.

Chyba się ze mną zgodzicie, że to wygląda trochę jakby ktoś miał trefny kalendarz i wystawił świąteczne ozdoby na początku listopada.

Aby tak nie marudzić napiszę, że świątecznego klimatu doświadczyłyśmy we wspomnianej cukierni, która jest już ładnie przyozdobiona. Niestety nie bardzo mogłam zrobić zdjęcia w środku, bo obsługa zaczęła się na mnie krzywo patrzeć, gdy tylko wyjęłam aparat. Przemyciłam jedno, najważniejsze zdjęcie, czyli przedstawiające kremówkę i gorącą czekoladę.


Ostatni ekscytujący wątek na dziś: Billy i Mandy, a dokładniej Mroczne przygody Billy'ego i Mandy. Przecież nie mogłoby zabraknąć na moim blogu dawki kultury na wysokim poziomie. Pewnie niektórzy z Was wiedzą, bo czytali ten post, że jestem wielką fanką kreskówek, szczególnie tych, na których się wychowywałam. Po długim czasie zabrałam się za oglądanie najbardziej lubianych, a pierwszy wybór padł właśnie na wyżej wspomniany tytuł. Może nie będę się bardzo rozwodzić, bo myślę, że ta baja należy do tych czysto rozrywkowych i trudno doszukiwać się tu jakichś morałów itp. Jest po prostu śmieszna, i zajebista, więc dla mnie niczego więcej nie potrzeba. Cóż, może mam poczucie humoru ameby z ADHD, ale każdy odcinek potrafi mnie bardzo rozśmieszyć. Wczoraj obejrzałam całą pierwszą serię, czyli prawie 23 odcinki (jednego nie znalazłam, ale może potem spróbuję). Jeśli kogoś to interesuje, jednym z moich ulubionych z tej serii jest odcinek Ponury, czy Gregory?.

piątek, 4 grudnia 2015

Trochę moich snów

Cześć! Chciałabym podzielić się z Wami garścią swoich ciekawszych, dziwniejszych i bezsensowniejszych zapisków o własnych snach. Odkopałam dwa zabytkowe zeszyty, najstarszą notatkę w jednym z nich napisałam 07.07.2014r. (miałam jeszcze starsze zeszyty, ale chyba szlag je trafił).
Pewnie ktoś zapyta, po co zapisywałam swoje sny? W III  gimnazjum zaczęłam się interesować świadomym śnieniem. Bardzo mocno wkręciłam  się w tę tematykę, każdego dnia czytałam o różnych sposobach na wywoływanie LD (Lucid Dream, czyli Świadomy Sen). Tak jak podaje wiele poradników; najważniejszym elementem, bez którego nie możemy się obyć, jest posiadanie dziennika snów. Dzięki niemu możemy bardzo poprawić swoją pamięć do snów. Od razu mówię, że to nie bujda. Tak jak wiele osób, zaczynałam z 2-3 zdaniowymi notatkami na temat zeszłonocnego snu, pamiętałam tylko ułamek jednego (a przecież każdej nocy człowiek ma 4-5 snów). Jednak po niedługim czasie zapamiętywałam już 3-4 sny, a zapiski zajmowały mi nawet kilka kartek!
Przed każdym zapiskiem będzie data jego powstania, a "[...]" będzie oznaczało, że w dzienniku mam jeszcze coś tam napisane, ale nie jest to wybitnie ciekawe. Dodatkowo w tym kolorze będą komentarze dla Was, abyście w miarę zrozumieli o co chodzi i kto jest kim, bo wiadomo, że w moich snach pojawiają się ludzie i zdarzenia z mojego codziennego życia. Nie zdziwcie się, że prawie wszystkie osoby, o których napiszę, będą albo znajomymi z klasy albo nauczycielami. Jestem dość dziwną osobą, która nie ma znajomych poza szkołą. No to zaczynamy! :D

08.07.2014r. „Było Boże Narodzenie, nasza klasa miała pożegnać się z panem Żebrowskim (mój wychowawca z I klasy technikum, niestety po roku się przeprowadził do innego miasta). Chciałam kupić mu prezent. Poszłam do jakiegoś sklepu plastycznego, w którym widziałam dziwne książki. Ktoś dał mi mały, płaski, czarny pędzelek. Gdy już coś kupiłam, weszłam na Facebooka i zobaczyłam, że Caban (kolega z klasy) 15 minut temu dodał zdjęcie z Wigilii klasowej. Odbyła się ona wcześniej i nikt mnie nie powiadomił. Zapytałam się Iwony (koleżanka z klasy), czy ktoś dał panu prezent. Powiedziała, że nie. Byłam zła […]”

09.07.2014r. „Workowa, Natalia M., Natalia B., Karolina i Ania (koleżanki ze starej szkoły). Ta ostatnia wyglądała tak, jak gdy chodziła do podstawówki. Była wredna. A może to ja byłam wredna? Śpiewałyśmy. Chyba jakąś piosenkę Krawczyka. Każda swoją zwrotkę. Teks był napisany na pluszowym kocie. […]”

12.07.2014r. „Ja, mama i babcia przeszłyśmy przez tory koło Puckiej. Widziałam jakiegoś bezdomnego. Gdy byłyśmy koło przejścia przez ulicę, on do nas podszedł. Zaczął coś głośno nawijać, nie wiem czy do nas, czy do kolegi, który z nim był, czy do samego siebie. Mama i babcia zaczęły z niego kpić. Babcia powiedziała, że to dlatego, bo urodził się za czasów komuny. […]”

16.07.2014r. „Lekcja z panem Żebrowskim w Sali 41. Ja jako jedyna siedziałam w środkowej ławce. […] Pokazał mi jak w jakimś pliku coś poukładać. Był bardzo miły. Zostawił mnie samą z pracą i poszedł pod tablicę do chłopaków. […] Skończyło się na tym, że powkładałam wszystkie pojemniczki z kwasem do czegoś co przypominało kosmetyczkę.”

Ta sama noc. „Chodziłam z kimś po lesie. Co chwila wchodziliśmy do niewielkich betonowych nor, które znajdowały się za drewnianymi drzwiczkami. By w nie wejść musieliśmy się schylać. Koło jednej z nor poczuliśmy coś dziwnego. Ktoś od drugiej strony zastawił drzwi jakimś żelastwem. Próbowaliśmy je otworzyć. Wiedziałam kto jest w środku. […]
Wtedy jakby się obudziłam. Koło mnie była mała dziewczynka. Zapytałam się, czy on jej też zrobił krzywdę (chodził o mojego nauczyciela z wf XD), odpowiedziała, że tak. […] Znowu zaczął nas ścigać. Poczułam, że to tylko jakiś diabelski sen, więc postanowiłam, że spróbuję się unieść w górę. Udało się, chociaż nie było to łatwe.* Może przez strach. Opadłam na ciężarówkę, która jechała na Osiedle Chopina. […]”

*Myślałam, że był to sen świadomy. Ale nie mógł nim być, bo się bałam i uciekałam. Na pewnym forum dowiedziałam się, że to był pewnie swego rodzaju „sen we śnie”. 

17.07.2014r. „Zaczął się rok szkolny, była lekcja matematyki z panem Barukiem (mój były nauczyciel matematyki). Rozmawialiśmy o nowych nauczycielach. Potem była lekcja z jednym z nich. […] Dał nam wszystkim po kilka kartek dotyczących naszej strefy emocjonalnej i powiedział, że na końcu lekcji zrobi z tego krótką kartkówkę. […] Wyszłam z Sali schodami w dół. Poszłam do swojego pokoju, mieszkałam w szkole (to było coś jak internat). Weszłam na stronę internetową szkoły, byłam ciekawa nowych psorów i przedmiotów. […] Naszym nowym wychowawcą był jakiś Jan, który niczego nie uczył. Niektóre nazwy przedmiotów były dziwne np. „religia i filozofia”, a nazwa fizyki brzmiała jak cały zakres materiałów, który mieliśmy do zrealizowania w tym roku. […] Wpadło mi do głowy, by zapytać się pana Barcińskiego (mój nauczyciel z fizyki), czy jego syn, który też u nas uczył (a tak w realu to nie uczył i nie uczy :P), nie chciałby zostać naszym nowym opiekunem. Przynajmniej mieliśmy z nim lekcje. Pan był miły, ale powiedział, że to raczej niemożliwe. Rozmawiałam z nim na małej sali gimnastycznej mojego starego gimnazjum.
Wróciłam do domu i powiedziałam o wszystkim mamie. Pokazała mi jakiś dziwny przedmiot, który miał być książką, ale jej nie przypominał. Mama powiedziała, że to 6 tomów, ale ten ostatni miał być nieprawdziwy. Gdy podała mi to coś do ręki, z jego boków wypadło więcej „książek”. […] Podobno były w nich jakieś straszne opowieści, które miały się spełnić na jawie. Tyle co mi się stało, to że zobaczyłam Slendermana za oknem. […]"

Myślę, że jak na razie to by było na tyle. Muszę przyznać, że pisanie tego postu sprawiło mi niezwykłą frajdę. Mogłam  sobie przypomnieć swoje stare sny, które pomimo tego, że w 90% są strasznie głupawe, stanowią dla mnie wielką wartość. Mam nadzieję, że przeczytaliście chociaż jeden fragment. Może nawet sami zainteresujecie się własnymi snami, co gorąco polecam!
Pozostawiam dwa pytania:

Czy chcielibyście przeczytać więcej starych skrawków z moich zapisków sennych?

Czy chcielibyście, abym napisała więcej na temat LD i swoich własnych doświadczeń ze snem? 

Mam zamiar powrócić do tej starej zabawy snami. Jeśli pomysł by Wam się spodobał, to dajcie znać w komentarzach, może zrobię z tego jakąś serię na blogu?